Tym razem zagrano w Cewicach, Bolszewie, Bieszkowicach, Bibliotece – Centrum Kultury gminy Wejherowo. Świetny scenariusz, przepiękne scenografie i wspaniałe kreacje stworzone przez aktorki. Objazdowy Teatr “Lampart” sprzedał już swój spektakl kilkanaście razy. Ostatnio scenariusz był też realizowany przez “Teatr na Zawołanie” z rejonu Beskidu Wyspowego. Oczekujemy też premiery “Teatru Niezbyt Zwyczajnego” z olsztyńskiego. Co sprawia, że sztuka ta jest tak dobrze odbierana przez widownię, co stoi za sukcesem? Zadajemy to pytanie jednemu z realizatorów spektaklu panu Andrzejowi Sikorskiemu…
– Przede wszystkim scenariusz – może to dziwnie zabrzmi, ale jest uroczy. Jest tak skonstruowany, że od pierwszej sceny, widz zakochuje się w bohaterkach, w dwu starszych paniach. Ich nie można nie kochać! na dodatek tragikomedia – cóż więcej trzeba…gra na uczuciach, śmiech przez łzy.
– No ale chyba ważna jest też gra aktorek?
– Oczywiście, jest to bardzo istotne, tym bardziej, że w tej sztuce cisza jest też aktorem, wypowiadane kwestie często muszą padać w ustalonych odstępach czasowych, jednak nie ujmując aktorkom, ta sztuka gra się sama.
– Mają Państwo wspaniałą scenografię, widać ogromną dbałość o szczegóły, skąd pomysł?
– Scenografia jest praktycznie tak samo ważna jak aktor i scenariusz. W pewnym momencie historii teatru siermiężność, minimalizm, dwa krzesła i jeden stół czy łóżko, było normą – było to błędem wg mnie. A skąd pomysł? Kiedy idzie Pan do kina, oczekuje Pan wspaniałych scenografii, plenerów, kolorów, widowiskowych efektów. Czy chciałby Pan, aby na przykład ‘Wojnę i Pokój’, ‘Przeminęło z wiatrem”, ‘Pożegnanie z Afryką” czy choćby ‘Pan Wołodyjowski”, był zagrany przy pomocy jednej szabelki, dwu krzeseł, konia na biegunach na tle białej ściany? Myślę, że nie. Tak więc to nie nasz pomysł, to w zasadzie wymóg.
– No tak, ale jak zdobyć środki, aby pozwolić sobie na taki luksus?
– Pierwszą scenografię zafundowaliśmy sobie sami z własnych środków. Realizowaliśmy wtedy “Wielki Bałagan, czyli Jajka w Pomidorach” Opłacało się. Zwróciła się po pierwszym wyjazdowym występie, a graliśmy ją prawie dwa lata.
– Czy obecnie przygotowujecie państwo coś nowego dla widzów?
– Tak, oczywiście, jesteśmy w trakcie prób do spektaklu “Morderstwo w Hotelu Domaine d’Auriack, to komedia kryminalna. Mamy nadzieję, że będzie tak samo odebrana jak “Trzy Starsze panie ABC”. Staramy się dobrze dobierać repertuar. To wbrew pozorom dość trudna umiejętność.
– Wiele teatrów amatorskich gra klasykę. Państwo, z tego co wiem, świadomie z niej rezygnują dlaczego?
– Cóż, staramy się grać dla widza, dawać coś czego nie dają inni. Standardy Gogola, Mrożka czy Fredry grają wszyscy, były zagrane chyba już wszędzie. Druga sprawa – młodzi aktorzy amatorzy chcą grać coś na czasie, coś co czują i znają.
– Myśli Pan, że nie powinno się już do tego repertuaru wracać?
– Jak powiedziałem. Uważam, że widz oczekuje coś nowego, standardy bym zostawił zawodowym teatrom, stać je na robienie ciekawych adaptacji. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy mając do wyboru Mayday czy Dziwna Parę z Żakiem i Barcisiem a Śluby Panieńskie, co wybierze widz. Musimy pamiętać, że ‘teatru” nie robimy dla siebie, a dla odbiorcy, musimy uwzględniać to, że żyjemy tu i teraz, inaczej nie ma to sensu. Nie ma teatru bez widza.
– Dziękuję, za rozmowę. Życzymy dalszych sukcesów. Czekamy na kolejne spektakle i kolejne wieści. Będziemy śledzić dalsze Państwa poczynania informując o tym naszych czytelników.